Janusz40
Dołączył: 17 Lip 2011
Posty: 9
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Polska
|
Wysłany: Pon 13:15, 25 Lip 2011 Temat postu: Czego premier nie wiedział |
|
|
Janusz40
Tego też premier nie wiedział
Najbardziej istotne osiagnięcia premiera Tuska, to sukcesy zaniechania. Po pierwsze - wyprowadzenie naszych wojsk z Iraku, po drugie zlikwidowanie poboru do wojska. To pierwsze, to jakaś rezygnacja z należnych nam zasług w czasie, gdy nastepuje już pewne uspokojenie działań terrorystycznych i "militarnych" w tym rejonie. Ale można zrozumieć, że Polski po prostu nie stać na poważne zaangażowanie wojskowe na dwóch "frontach" - w Iraku i Afganistanie.
Likwidacja poboru łączy się automatycznie z powstaniem zawodowej armii. Premier publicznie oświadczał, że nie jest nam potrzebna wielka liczebnie armia w sytuacji, gdy nikt nie dybie na nasza granicę i dodatkowo jesteśmy członkami najpotężniejszego układu wojskowego - NATO. W rezultacie uchwalono stutysięczną armię; powszechnie wiadomo, że obecnie siła armii nie zależy od ilości żołnierzy, lecz od stopnia nasycenia nowoczesną techniką wojskową i umiejętności obsługi. Ponieważ z owym stopniem nasilenia nowoczesnego uzbrojenia i sprzetu wojskowego nie jest u nas najlepiej - odgrywa znaczną rolę również liczebność wojsk - choćby do wykorzystania tego posiadanego dotychczas uzbrojenia. Ponadto armia wielkości stutysięcznego korpusu nie jest w stanie obronić terytorium naszego państwa i w związku z tym niezbędne jest szkolenie rezerw i utrzymywanie zapasów mobilizacyjnych; o tym prawdopodobnie premier nie wie.
Premier, jako historyk, wie zapewne, że na posiedzeniu Sejmu Wielkiego (czteroletniego) - też uchwalono stutysieczną armię zaciężną, której zresztą nie zdążono zmobilizować. Premier jednak chyba nie wiedział, że na owym sejmie głównym oponentem powołania zaciężnej armii był Hetman Wielki Ksawery Branicki, który grzmiał z trybuny: "Po co nam taka armia, panowie bracia herbowi, jeżeli będzie wojenna potrzeba, to jak chwycimy szable w dłoń, jak zaczniemy rąbać, to kto nam sie oprze?". Oparł się wkrótce o kolana carycy... Polska nierządem stała, a państwa ościenne miały milionowe armie. Gdyby premier o tym wiedział, nie wygłaszałby takich słów o jednoznacznych skojarzeniach.
Na współczesnym polu walki (abstrahując od broni jądrowej) decydujące znaczenie ma lotnictwo i rakiety najnowszych generacji. Oczywiście, w ramach Układu Warszawskiego były u nas na wyposażeniu rakiety operacyjno-taktyczne, nawet z głowicami przystosowanymi do ładunków jądrowych (te głowice były w posiadaniu sowietów). To była broń zaczepna, o tym nie mówię; idzie o rakiety i rakietki do zwalczania obiektów wojskowych napastnika. Ile znaczy nowoczesność na polu walki świadczy "Pustynna burza", w której największa w dziejach świata nawała nowoczesnych czołgów irackich znaczyła tyle, co stado kaczek dla myśliwych (helikopterów wyposażonych w inteligentne rakietki). Tymczasem mamy (łącznie z kupionymi od Niemiec w cenie jedno euro za sztukę) nowoczesnych samolotów - F-16C/D (48 szt.), i MIG-29/UB (32 szt.), i Su-22M4/U3K (44 szt.). Trudno coś powiedzieć na temat stopnia osiągnięcia przez nie zdolności bojowej. Z pokrętnych enuncjacji min. Klicha na ten temat wynika, że ten stpień nie przekracza 50 - 60 %. Do lotniczego udziału w operacji libijskiej - sprawność bojowa naszych samolotów nie była wystarczajaca.
Do osiągnięcia średniego poziomu lotnictwa w państwach NATO naszej wielkości - ilość bojowych samolotów powinna być przynajmniej czterokrotnie większa. W ostatnim wywiadzie, jaki udzielił Śmigły Rydz Wańkowiczowi (po klęsce wrzesniowej - już poza granicami Polski) - marszałek stwierdził, iż nie docenił lotnictwa i broni pancernej. Tego prawdopodobnie premier nie wiedział, gdyż gdyby wiedział, na pewno zadbałby o należyty stan (liczebny i techniczny) naszych sił powietrznych.
Post został pochwalony 0 razy
|
|