Aerolit |
Wysłany: Nie 21:17, 22 Lis 2009 Temat postu: Perspektywa rozumienia polityki |
|
Jak ważna jest perspektywa naszego postrzegania zjawisk politycznych?
Wszyscy jesteśmy zarówno uczestnikami jak i obserwatorami wydarzeń zachodzących wokół nas, a szczególnie tych, które dotyczą bezpośrednio naszej egzystencji.
Jakiej używamy perspektywy w postrzeganiu tego co wokół nas się dzieje?
Czy patrzymy wydarzeniom w oczy, będąc ich uczestnikami i współtwórcami, czy oglądamy je nijako z daleka, z odleglejszej perspektywy.?
Weźmy przykład. Pewien Zbycho, Miro, czy Grzechu coś kombinują w zaciszach swoich apartamentów rządowych. Wycinają z państwowego budżetu część żywej gotówki, której przeznaczenie było zgoła inne niż te, aby wypełnić kieszenie i konta Zbycha, Mira i Grzecha.
Media w tej sytuacji zaczynają odwracać naszą uwagę od problemu, ale my się mediom nie dajemy i zaczynamy drążyć temat.
Drążymy, ale co jest w tym drążeniu dla nas istotne? Czy kim są Zbycho, Miro i Grzechu?
Czy też może to z kim są oni powiązani? Lub czy można ich zastąpić innymi uczciwszymi urzędnikami?
Może pochłaniają nasze zaangażowanie w temat, myśli typu, że już im nie zazdrościmy bo wpadli, ale co się nachapali to ich, a my????? My byliśmy za mali do takich pieniędzy, za sztywni, nadmiernie „uczciwi”.
Może też gdy patrzymy dalej i głębiej, widzimy, że winę za takie, i im podobne sytuacje ponosi partia rządząca, lub (oraz) media, które te wszystkie i wszechobecne patologie osłaniają.
Może patrzymy jeszcze dalej i znajdujemy winę w systemie który zwie się demokracją parlamentarną i jest naszą obecną dumą, i....niestety również,.... i bielmem na naszych oczach?
Wszak gdyby prawo było prawem, a sprawiedliwość była sprawiedliwością to tylu afer, oszustw, złodziejstw, zniszczeń, zakłamań by nie było.
Gdy tak myślimy to nasza perspektywa postrzegania jest już mocno wydłużona, znacznie szersza, a wyciągane wnioski o wiele głębsze niż te gdy zamiast na system patrzymy na ludzi sprzeniewierzających swój urząd. Miro, Donek, Zbycho przeminą jak przeminęli Olki, Bolki, ale wymiana kadr nie zmienia niczego, co najwyżej pogarsza sytuację, więc perspektywa osobowa w postrzeganiu patologii władzy jest jedynie stratą naszego czasu i balastem dla naszego umysłu.
Zresztą sami politycy, a szczególnie media, sprytnie skracają nam perspektywę postrzegania, gdy omawiają wszystkie niejasności sprawowania urzędu przez urzędników. Mówią wprawdzie nieraz, (czasmi) prawdę, ale nie całą i zacieśniają ją jedynie do postaci urzędników, lecz nigdy nie do systemu w jakim urzędnicy państwowi najwyższego szczebla pracują.
Nasze postrzeganie, według rządzących nami, ma być krótkie i nie powinno zauważać żadnych ponad czasowych i ponad sytuacyjnych prawidłowości we wszystkich nadużyciach, które „ujrzały” przypadkowo światło dzienne.
Skracanie perspektywy postrzegania i rozumienia zachodzących patologii społecznych, patologii gospodarczych, czy wychowawczych jest formą osłony tych patologii.
Chore prawo i zakłamane media reagują na patologie i ..... doprowadzają nie do usunięcia samych patologii, ale do usuniecie ludzi, którzy mieli pecha i wpadli przyłapani na realizacji różnych nieuczciwości. Ludzie odchodzą, a patologie pozostają. Przychodzą nowi ludzie i ciągłość nadużyć jest zachowana.
Jakie więc są te procesy i komu służą?
Tu musimy znacznie wydłużyć naszą perspektywę postrzegania. Jak daleko, aby to wszystko pojąc, ogarnąć? Czy musimy naszą uwagę skierować na system sprawowania władzy?
Jak najbardziej, ale ponadto musimy jeszcze bardziej wydłużyć naszą perspektywę spojrzenia, aby zajrzeć aż poza horyzont naszego systemu. Co wówczas nam się ukaże? Otóż takie same, bądź podobne patologię toczące inne narody, państwa i społeczeństwa.
Więc wina naszych polskich nieprawidłowości też musi leżeć gdzieś dalej, gdzieś poza systemem który, nam niemiłościwe panuje i zwie się parlamentarną demokracją. Wszędzie obok nas są same demokracje parlamentarne, a wszyscy politycy tych państw są jakby w niektórych sprawach podejrzanie zgodni ze wszystkimi innymi politykami całej Europy.
Ta dominująca w polityce europejskiej zgodność w określonych sprawach jest warta zwrócenia na nią uwagi.
Zauważamy ze zdziwieniem, że Unia Europejska w ogóle się nie interesuje tym, że nas okradają, oszukują, demontują, korumpują, kramarzą naszym życiem, naszymi uczuciami, itd. A miało być tak dobrze w UE, tak jak w raju, tak jakby... i tu przez analogię przychodzi mi na myśl „druga Irlandia”.
Czyli jest coś więcej niż system sprawowania władzy w danym kraju.
Jest jakiś system systemów który sprawia, że w sprawach zasadniczych dla (zasadniczych dla kogo?) wszyscy politycy, wszystkie media są zgodne.
Czy warto roztrząsać sprawy Zbychów, Mirów Donków i innych chwilowych kacyków i im poświęcać swój czas, swoje zaangażowanie, olbrzymią porcję naszej energii?
Czy może lepiej popatrzyć na pewne prawidłowości zachodzących zmian, na ich konsekwencję, na determinację z jaką są te zmiany wprowadzane w ..... nasze życia.
Zostawmy afery, Zbychów, Mirów, bo to są tylko procesy powierzchowne, a starajmy się zajrzeć głębiej, pod „skórę”, aż do „kości”, aby zrozumieć logikę następujących po sobie zmian w naszym społecznym, narodowym i indywidualnym życiu.
Wydłużenie perspektywy postrzegania pozwoli nam lepiej zrozumieć tego (owego) tajemniczego organizatora naszej rzeczywistości i łatwiej go zdemaskować. Ów organizator bardzo obawia się naszej przenikliwej dociekliwości i czyni wszystko abyśmy mu intelektualnie nie dorównali. Naszym dzieciom każe się masturbować, nadmiernie rozbudza w nich seksualizm i „tumiwisizm” zwąc go tolerancją, a swoich potomków uczy języków obcych, prawa, historii, karmi wiedzą i ideologią. Po co? Chyba rozumiemy po co, ktoś tymi przyszłymi masturbantami musi przecież rządzić.
Ten czynnik sprawczy naszej rzeczywistości, jakim jest ów organizator, w swoich poczynaniach kieruje się bardzo wydłużoną perspektywą, a nas trzyma na sporą odległość od istoty zachodzących zmian, skracając (głównie medialnie) naszą perspektywę postrzegania.
Dodatkowo jeszcze utrudnia nam rozeznanie w realu poprzez umieszczenie naszych umysłów w rzeczywistości pozornej, którą my zwiemy matrixem.
Wnioski z mojego przydługiego rozważania pozostawiam czytelnikom. Nie sądzę aby to co napisałem było aż takie odkrywcze, ale jeżeli znajdzie się ktoś komu coś przez to moje pisanie się otworzy to ... warto było. |
|